środa, 3 czerwca 2015

Prolog

     Deszcz... To jeden z tych sierpniowych dni, gdy ulewa nie daje spokoju. Deszcz... Już sama nie wiem, czy to moje łzy, czy może krople, spadające z nieba, sączą się po mojej twarzy. Deszcz... Słyszę tylko szum spadającej wody. Deszcz... Czuję tylko przemoczone ubranie i przejmujące zimno. Lepsze to niż rozpamiętywanie bólu. Deszcz... Już nic nie widzę, moje oczy są pełne słonych kropel. Deszcz... Jak to pięknie byłoby umrzeć, tańcząc podczas ulewy. Jedno zaklęcie. Dwa słowa. Zielone światło. Deszcz... Koniec. Co mnie powstrzymuje? Jestem tchórzem, tylko tchórze nie radzą sobie z własnym życiem. Jestem Gryfonką, jestem stworzona do walki... Do odwagi. Ale po co? Dla kogo? Czy to złe, że chcę znów z nimi być?! Dlaczego on mógł to zrobić, a ja nie?! Jedno zaklęcie. Dwa słowa. Zielone światło. Deszcz... Koniec... Czy to nie kusząca perspektywa? Bezboleśnie, w obecności deszczu. Wyrzec się tego wszystkiego, przestać być Hermioną Granger, Gryfonem, który przeszkadza mi w byciu szczęśliwą! Dlaczego ta część mnie jeszcze żyje?! Dlaczego nie odeszła w zapomnienie?!
     Dlaczego musiałam stracić wszystko? Co ja zrobiłam? Wojna... To jedno słowo wyjaśnia wszystko. Jeszcze przed pójściem do Hogwartu, uczyłam się o mugolskich wojnach. Czytałam statystyki... I wojna światowa-11 mln ofiar, II wojna światowa- 72 mln ofiar... Były to przerażające informacje, ale nie wywołały u mnie łez, jakiegoś ogromnego smutku. To wszystko było widmem tragicznej przeszłości, odległej dla dziesięciolatki. Po co miałabym zaprzątać sobie głowę przeszłością?
     Po pójściu do Hogwartu, zaczęłam się uczyć o wojnach w świecie czarodziejów. Mimo, że byłam jedyną osobą, nie śpiącą na wykładach historii magii, to były to dla mnie kolejne statystyki, które mój łaknący wiedzy umysł, chłonął jako suche fakty. To wszystko było takie odległe…
     Gdybyś zapytał rok temu Panny-Wiem-To-Wszystko, co to wojna, odpowiedziałaby ci wyuczoną regułkę: zorganizowany konflikt zbrojny pomiędzy narodami, państwami, grupami etnicznymi lub społecznymi. Do tej pory pamiętam... Jednak wojna to coś więcej... Nie ma czegoś takiego jak wojna w dobrej wierze... Wojna to ból, strata i śmierć. Ludzie na wojnie tracą człowieczeństwo. Walcząc, nie patrzysz czy osoba, z którą walczysz chce się poddać, czy jest konająca. Niszczysz wszystko po kolei... Wśród żołnierzy nie ma podziału na dobrych i złych. Bo… Czy można odróżnić zabójstwo od zabójstwa? Tyle razy zdążyłam podczas II bitwy o Hogwart wypowiedzieć zabójcze zaklęcie, ale teraz? Gryfońska dusza nie pozwala mi tak po prostu ze sobą skończyć, choćbym chciała.


     Straciłam wszystko, zyskałam sławę. W zamian za Order Merlina I Klasy, nie mam nikogo, co noc śnię o wojnie... Czy to się skończy? Nie... Jestem samotna, choć otacza mnie tyle osób. Połowa kolegów z pracy deklaruje, że jest moim przyjacielem. Jakoś w szkole, traktowali mnie jak powietrze... Miałam przyjaciół, naprawdę... Mogłam na nich liczyć. Potrafili za mnie życie oddać, ale już nie znieśli zostania przy mnie.
    Hermiony Granger nie ma, umarła podczas II bitwy o Hogwart, pozostała tylko cząstka Gryfonki i miłości... Nigdy nie przestaje się kochać. Mimo zdrady i rozczarowania nie można przestać darzyć kogoś uczuciem. Ufność łatwo się traci, miłości nigdy.  
***
Prolog za nami. Jak wam się podoba? Proszę piszcie w komentarzach ;) 
Pierwszy rozdział pojawi się w tym miesiącu ;)
Zbetowany przez: Gabcias

Czytelnicy